Mój oddech jest nierówny, a spojrzenie zamglone, najpewniej przez zbierające się w oczach łzy. Tracę poczucie rzeczywistości i już dłużej nie wiem, czy to wszystko ma miejsce naprawdę, czy może jest nieoczywistym snem. Chcę coś zrobić — cokolwiek: ruszyć się, odetchnąć czy choćby westchnąć, a jednak nie mogę, gdyż każdy zamiar gaśnie, nim zdąży dojść do skutku. To nie była prosta, nic nieznacząca gra. Owa melodia miała większą wartość, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać; była moim pośrednim zwrotem do ojca, uwagą, a nawet uświadomieniem, że mimo wszystko wciąż jestem tą samą osobą, tym samym chłopakiem, który potrzebuje wsparcia i stabilizacji. Jednocześnie coś we mnie uległo zmianie, niewielkiej bo niewielkiej, ale w każdym razie j a k i e j ś, co już jest sporym sukcesem i powodem do zadowolenia. I o tym też pragnę powiedzieć — o wszystkich trudnościach, przez jakie przeszedłem, a także zmianach, które udało mi się zarejestrować. Chcę po prostu sprawić, aby ojciec przestał w