Pożądana krew - 6
No cóż — po otrzymaniu takiej informacji nie było najmniejszej
możliwości, aby Seth mógł się bawić do rana. Szczerze mówiąc,
chciał jak najszybciej stamtąd wyjść i znaleźć Viora, aby ten
mógł mu jakoś pomóc. Bo wampir z pewnością wiedział, co jest
na rzeczy. Musiał wiedzieć.
Wczesne wyjście z klubu było jednak rzeczą
nieosiągalną, gdyż z góry było wiadome, iż jego znajomi bawili
się dobrze. A Seth nie chciał im mówić, co usłyszał, aby wrócić
do domu. Coś takiego wolał zachować dla siebie i powiedzieć coś
więcej dopiero wtedy, gdy zyska jakąkolwiek pewność, iż ma to
mniejszy bądź większy związek z prawdą.
Seth starał się wtopić w tłum, co marnie mu
wychodziło. Finalnie wylądował na zewnątrz. Było ciemno i dość
cicho, jeśli nie liczyć przebijającej się z budynku muzyki. W
okolicy nie było żadnych ludzi. Tylko w a m p i r y. Rudowłosa
nastolatka siedziała na drewnianej ławeczce, wyjadając chrupki z
paczki, natomiast przed nią stał blondyn, który do reszty zawrócił
Setowi w głowie — niestety w złym znaczeniu tego słowa.
Wzdrygnął się, kiedy oboje skierowali na niego swoje zaintrygowane
oczyska. Przez chwile nie wiedział, co zrobić; nic nie przychodziło
mu do głowy. Z n o w u. Już miał się obrócić i podejść do
samochodu Cristy, lecz blondyn skrócił dzielącą ich odległość
w zastraszającym tempie, zatrzymując się w odległości dwóch
stóp przed Setem.
Chłopak miał wrażenie, że śni.
Usta blondyna rozciągnęły się w uśmiechu; w
tym geście było coś pozerskiego i niepokojącego.
— Chyba nie zepsułem ci zabawy? — Uniósł
jedną brew, na co Seth miał chęć prychnąć. Powstrzymał się
jednak przed tym impulsywnym czynem; wolał nie zadzierać z
wampirem.
— Zepsułeś.
Mimo wszystko nie mógł powstrzymać się przed
szczerością.
— W takim razie proszę o wybaczenie. —
Ukłonił się teatralnie. — Nie przypuszczałem, że się
zorientujesz. Lydia też jest w szoku.
Seth domyślił się, że blondynowi chodziło o
rudowłosą koleżankę, która zbliżała się do nich ludzkim
tempem. Na jej twarzy wykwitł serdeczny, rozczulający uśmiech,
dość śmiesznie komponujący się z chłodem w oczach.
— Aiden, miej na uwadze, że wśród nas są l
u d z i e. Nie bądź większym idiotą, niż jesteś w
rzeczywistości.
A i d e n w odpowiedzi wywrócił oczami,
co nie umknęło uwadze Lydii; dziewczyna w nagrodę sprzedała mu
kuksańca w ramię.
— Bądź poważny. Nie chcemy, by Uroboros
zwróciło na nas uwagę.
— Tak, tak. — Blondyn machnął dłonią. —
Nie zwrócą, spokojna głowa.
Pojawiło się parę pytań, na które Seth
chciał poznać odpowiedź, począwszy od Uroboros, o którym nie
miał bladego pojęcia, a jednak kojarzył, że ta nazwa była
związana z symbolem węża zjadającego własny ogon, który, miał
wrażenie, kiedyś widział. Z drugiej strony cała ta sytuacja
wydawała mu się aż nazbyt podejrzana, wręcz naciągana.
Podobnie zresztą ze spotkaniem w łazience. Aiden celowo odsłonił
kły; chciał, aby Seth je zauważył. Ale dlaczego? Co to miało na
celu?
Wszystkie pytania i wątpliwości prawdopodobnie
malowały się na jego twarzy, bo zarówno Aiden, jak i Lydia zaczęli
przyglądać się jemu z dokładną analizą. A może czytali w
myślach? Seth niemal wzdrygnął się na to podejrzenie.
— Wybacz za niego. Często działa jak głupek,
kiedy ktoś wpadnie mu w oko. — Uśmiechnęła się nieśmiało,
lecz w jej oczach wciąż tliło się coś podobnego do dystansu.
Aiden znowu przewrócił oczami, jednak nie
zdążył nic dodać od siebie, gdyż Lydia mocno złapała go za
ramię i pociągnęła za sobą w nieznanym Setowi kierunku.
Ostatnimi czasy absurd gonił absurd i Seth nie
miał najmniejszego pojęcia, jak powinien wpłynąć na ten żałosny
ciąg. Z westchnieniem obrócił się na pięcie i podszedł do
samochodu Cristy, przy którym spędził resztę nocy. Potrzebował
spokoju bardziej niż dobrej zabawy.
***
Na całe szczęście wszyscy wrócili do domu w
jednym kawałku. Tak jakby, bo Lucas wyglądał, jakby wyzionął
ducha. Ale żył i to liczyło się najbardziej.
Seta zaskoczyła nieobecność Jane. Po co
kobieta pytała, czy chłopak wróci na noc, skoro i tak gdzieś
wyszła? Dom był pusty. Nawet Andy nie wrócił na noc z pracy. Może
po prostu gdzieś razem wyszli, pomyślał Seth, po czym otworzył
lodówkę i wyjął z niej truskawkowy jogurt.
Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Nie chciał
spać, pewnie nie dałby rady zasnąć. Nie po tym, co usłyszał i
zobaczył w klubie. Seth nie mógł przejść obok tego obojętnie.
Po pewnym czasie rozmyślań odpadł. Zasnął,
choć tego nie chciał. Ponownie śnił o starych, dobrych czasach.
Minus był taki, że emocje, które mu wówczas towarzyszyły,
jedynie się nasiliły, przez co bardzo późnym rankiem zaczął
odczuwać niesamowity smutek. Wiedział, że to wszystko jest winą
snów przepełnionych wspomnieniami, ale i tak nie mógł nic z tym
zrobić. Nie mógł wymazać tych obrazów. Koniec końców były one
związane z osobą, która znaczyła dla niego więcej niż
ktokolwiek.
— Gdybyś tylko tu był — powiedział
półgłosem, siadając na łóżku — z pewnością wszystko byłoby
o wiele prostsze.
Nagle pomyślał o Uroboros, chcąc skupić uwagę
na innej sprawie. Pamiętał, że Vior go przed kimś ostrzegał.
Dziwnym trafem od razu pomyślał, że ostrzeżenia te mają
jakiś związek z organizacją, o której powiedzieli Aiden i Lydia.
Reszta weekendu zleciała wyjątkowo szybko.
Minus był taki, że po Viorze nie było śladu. To już ponad
tydzień. Seth zaczął się zastanawiać, czy coś się przypadkiem
nie stało.
Wieczorowi towarzyszyły nie tylko porywy wiatru,
ale też chłód. Seth nie zabrał ze sobą żadnej bluzy, dlatego
błyskawicznie przeszedł całą drogę dzielącą jego dom od
sklepu, a następnie zatrzymał się na ganku i zaczął szukać w
kieszeni kluczy. Usłyszał warkot silnika, więc zerknął ze siebie
przez ramię, by sprawdzić, czy to Andy. Nie dostrzegł żadnego
radiowozu. Czerwony Mercedes zatrzymał się po drugiej stronie
jezdni, lecz nikt z niego nie wysiadł. Seth spuścił wzrok, nie
przywiązując większej uwagi do pojazdu. Nabrał spory wdech nosem
i nagle spiął barki, gdyż woń, jaka błyskawicznie dotarła do
jego nozdrzy, na moment wytrąciła go z równowagi.
Skądś kojarzył ten zapach. Nie mógł jednak
znaleźć źródła wiedzy. Ponownie zerknął za siebie, a wtedy
światła samochodu błysnęły na nowo, a koła zaczęły się
kręcić. Mercedes odjechał, zostawiając Seta w drobnym
niezrozumieniu.
Napięcie towarzyszyło mu przez długi czas.
Czuł się dziwnie, kiedy wszedł do domu i zamknął drzwi. Zupełnie
jakby ktoś go obserwował, choć nie miał najmniejszego powodu, by
tak myśleć. Krzywiąc się, oparł plecy o ścianę i zadarł głowę
w kierunku sufitu.
Naprawdę miał nadzieję, że wkrótce spotka
się z Viorem, a wtedy wampir zabierze od niego tę cholerną
niepewność.
***
Susan odzywała się do Seta praktycznie
codziennie. Inaczej było z Liamem. W ogóle nie dawał znaku życia,
czego Seth nie mógł zrozumieć. Minęły kolejne dwa dni. Czas
płynął łagodnie, jakby ostatnie wypadki w ogóle nie miały
miejsca. Seth jakoś łączył wszystko ze szkołą. Masa pytań w
jego głowie na całe szczęście nie odwracała jego uwagi od
codziennych czynności, dzięki czemu nikt nic nie zauważał.
Coś ciekawego wydarzyło się dopiero w
środku tygodnia, jeszcze przed południem, kiedy chłopak siedział
na historii literatury. W pewnym momencie jego serce zabiło mocniej;
jakby coś wywołało tę reakcję. Seth — jak zahipnotyzowany —
wyszedł z sali, od razu kierując się do miejsca, które go
przywoływało. Przez pewną chwilę czuł się jak w transie —
zupełnie jakby m u s i a ł tam pójść. To uczucie na szczęście
dość szybko przeminęło i Seth odzyskał pełnię zmysłów.
Magiczna atmosfera dochodziła z parteru, który był niedostępny
dla uczniów.
— Co tu robisz?
Nagle zamarł, przygnieciony szokiem spowodowanym
niespodziewanym wyrwaniem z rozmyślań. Zerknął na siebie, ujrzał
znajomą twarz.
— Aiden, tak? — Nie był do końca
przekonany.
Blondwłosy chłopak stał przy wyjściu
ewakuacyjnym, opierał się o ścianę. Musiał dopiero przyjść.
— Miło, że zapamiętałeś. — Uśmiechnął
się lekko, z nutą zadowolenia. — Ale nie odpowiedziałeś na moje
pytanie. — Podszedł do Seta, skrzyżował ręce na piersi.
— W sumie mógłbym spytać cię o to samo.
Uczysz się tutaj?
— A jak myślisz? — Aiden wzruszył
ramionami.
Seth skrzywił się nieznacznie. Pamiętał, jak
Lydia zasugerowała, że wpadł w oko Aidenowi, ale nie był
przekonany do autentyczności tych słów; to mógł być po prostu
żart. Mimo to czuł się dziwnie podekscytowany na myśl, iż miałby
się podobać temu wampirowi.
— Jest z tobą ktoś jeszcze? — Seth zmienił
temat.
— Jesteśmy tutaj tylko my. — Zmrużył
niebieskie oczy, za którymi kryło się znacznie więcej niż zwykła
ciekawość.
Seth odwrócił wzrok, czując narastającą
wewnątrz ekscytację. Aiden prawdopodobnie to zauważył, bo
uśmiechnął się śmielej, pochodząc tak blisko, jak tylko mógł.
— Wiesz, twój zapach mnie naprawdę intryguje
— wypalił Aiden nagle, zbliżając się do szatyna. — Nie chcę
wyjść na jakiegoś dziwaka, ale nie mogę wyrzucić go z głowy.
— Pachnę chociaż ładnie? — Seth nie mógł
się powstrzymać, pomimo presji wynikającej z kontaktu.
— Mhm. I to jak. — Aiden był poważny; nie
przerywał kontaktu wzrokowego.
Seth na chwilę zamilkł. Mimo że ciężko było
mu przyjąć to do wiadomości, to dzięki tym kilku słowom poczuł
się o wiele lepiej. Nareszcie udało mu się odwrócić uwagę od
tych wszystkich problemów. Nareszcie skupił się na czymś innym.
— Jaki to zapach? — Nieświadomie rozchylił
wargi, co dodało mu niebezpiecznego uroku.
— Orzeźwiający. Trochę jak poranny wiosenny
wiatr. Jest też słodki, choć ma w sobie odrobinę goryczy. —
Zmrużył oczy. — Ale przede wszystkim czuć od ciebie życie. I to
mnie urzeka najbardziej.
Seth rozdziawił buzię.
— Bo u mało kogo można je teraz wyczuć. —
Aiden posmutniał, spuszczając wzrok.
Naprawdę głośne i wyraźne uderzenie serca
nastolatka głównie świadczyło o tym, że słowa Aidena wywarły
na nim niemałe wrażenie. Usłyszeli to oni dwaj. Seth był na tyle
zdziwiony swoją reakcją, że zrobił głośny krok w tył i szybko
odchrząknął. Momentalnie spłonął rumieńcem.
— Wrócę lepiej na lekcje — powiedział z
zakłopotaniem.
— Lepiej wróć — Aiden zgodził się z bólem
w oczach, po czym ułożył usta w linię.
Seth lekko kiwnął głową i niemal od razu udał
się w kierunku schodów. W połowie drogi coś mu jednak
przeszkodziło; jakieś cholerne uczucie dotkliwie złapało go za
serducho, ściskając je tak mocno, jakby chciało je wysadzić. Seth
z zawahaniem zerknął za siebie przez ramię, od razu rejestrując
wygłodniałe oczyska Aidena, które przyglądały mu się zarówno z
analizą, jak i przejawem pożądania. Tyle mu wystarczyło. I
wprawdzie nie tylko jemu — blondynowi również. Zrobił to samo,
co tamtego wieczoru na imprezie — błyskawicznie pokonał całą
odległość dzielącą go od chłopaka. Seth wzdrygnął się w
pierwszym momencie, lecz zaraz po tym zagryzł wargę i odrzucił
zmartwienia na bok.
Od razu dał upust emocjom, czego wynikiem był
wyjątkowo namiętny pocałunek. Niestety zdrowe zmysły tej dwójki
wróciły tak szybko, jak zniknęły. Seth, zaskoczony jeszcze
bardziej niż przedtem, jedynie palnął coś pod nosem i szybko udał
się w stronę wyższego piętra. Panicznie rozejrzał się wokół
siebie, jakby szukał czegoś, co byłoby w stanie mu pomóc jakoś
się uspokoić, jednak nic takiego nie zauważył.
Nigdy by nie pomyślał, że pocałunek z
chłopakiem będzie mieć na niego aż taki wpływ.
Komentarze
Prześlij komentarz