Shukuteki - 34
Tak
jak mówiłem.
Hisato
jest moim wybawcą.
— Niby
twierdzisz, że nie czujesz do niego nic specjalnego, ale… jesteś w stanie
stwierdzić jak wygląda miłość? — pyta czarnowłosy, kierując na mnie swoje
przenikliwe spojrzenie. — Potrafisz sobie wyobrazić to uczucie?
Przyciągam
nogi do torsu, by następnie położyć głowę na kolanach. Wzdycham cicho, finalnie
kręcąc głową. Naprawdę nie wiem jak wygląda to uczucie. Nie potrafię tak po
prostu opisać go słowami.
A
na swojej pierwszej miłości wolę się nie edukować, bo…
Nie
było to zbyt zdrowe i czyste uczucie.
— Okej. Może
inaczej — śmieje się cicho. — Z czym kojarzy ci się słowo: miłość?
Mija
chwila zanim odpowiadam.
Muszę
się zastanowić.
Pierwszą
rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy jest…
— Ciepło —
mówię cicho, a zaraz po tym płonę purpurą, gdyż zdaję sobie sprawę, jak
śmiesznie to brzmi. O dziwo Hisato się nie śmieje. Zerkam na niego ukradkiem, a
gdy spostrzegam, iż kompletnie nie wygląda na rozbawionego, nieznacznie ściągam
brwi.
Ta
odpowiedź naprawdę nie jest niczym prywatnym.
Dlaczego
w takim razie sprawiła mi taką trudność?
— Mhm. Ciepło.
— Kiwa głową. — A coś prócz tego?
Znów
poświęcam chwilę na zastanowienie się.
Zaczynam
kolejno wymieniać swoje skojarzenia, które przywodzą mi na myśl miłość.
Radość.
Szczęście. Bezpieczeństwo. Potrzeba bliskości. Spokój. Swoboda. Poniekąd
przyjaźń. Tęsknota. Motyle w brzuchu. Ścisk w żołądku. Pożądanie. Podniecenie.
Zazdrość. Zaufanie. Uzależnienie. Seks.
Ale
przede wszystkim…
Związek
na pewnym gruncie.
— Rozumiem. A
teraz powiedz mi, co czujesz, gdy myślisz o tym chłopaku? Pojawiają się któreś
z tych emocji, które wymieniłeś?
Parskam,
kręcąc głową.
— Wszystkie. —
Wzdycham ze zrezygnowaniem. — Naprawdę. Jednakże te emocje są u mnie
podzielone. To prawda, że jestem szczęśliwy, gdy znajduję się w jego
towarzystwie i wiem, że to uczucie wynika z uwielbienia do jego osoby. Ale
problem pojawia się w momencie, gdy zaczynam brać pod uwagę coś takiego, jak
pożądanie czy uzależnienie. Wtedy w mojej głowie jest tylko seks. Nic więcej. —
Kręcę głową, wzdychając przy tym. — Być może popełniliśmy błąd zaczynając naszą
relację od dupy strony. — Uśmiecham się z politowaniem, spuszczając wzrok. — A
być może tak po prostu już musi być. Nie wiem.
Robi
mi się przykro.
Naprawdę
liczyłem, że coś z tego wyniknie.
Szczerze
tego pragnąłem — i wciąż pragnę.
— Moim zdaniem
powinieneś dać sobie jeszcze trochę czasu. Skoro jest tak, jak mówisz, i
naprawdę nie wiesz… to czy warto teraz się tym zadręczać? — Unosi jedną brew,
co udaje mi się zauważyć kątem oka. — Odpowiedź może przyjść w każdej chwili,
zupełnie niespodziewanie.
— A jeśli nie
przyjdzie? — odpieram zrezygnowanym tonem. Jestem już tym szczerze zmęczony.
Poczucie winy i chęć, aby to uczucie wreszcie się pojawiło, wyniszczają mnie.
— A chciałbyś,
żeby przyszło?
— To jasne. —
Układam usta w linię, powoli sunąc wzrokiem wzdłuż podłogi. — Naprawdę go
lubię. Chcę, aby to zwykłe uwielbienie stało się czymś więcej.
— Moim zdaniem
już sam fakt, że tego chcesz coś oznacza.
— Niby tak.
Ale chęci nie zawsze wystarczą. — Odchylam głowę, rzucając wzrokiem na sufit.
Światło bijące z żyrandolu nieco mnie oślepia, dlatego postanawiam zamknąć oczy
i rozluźnić ramiona. Ostatnio chodzę dość spięty, a to wszystko za sprawą
wątpliwości, jakie mnie dopadają, kiedy myślę o Yoon Jae.
— To prawda—
zgadza się. — Jednakże nie wiem, czy już to zauważyłeś, ale w tym twoim
myśleniu jest coś kluczowego.
— Zamieniam
się w słuch.
Hisato
śmieje się cicho, by następnie kontynuować swą sentencję.
— Ty c h c e s z czegoś więcej — podkreśla.
— To nie tak, że zastanawiasz się nad tą opcją. Ty jej wymagasz. Chcesz go
pokochać, bo ci na nim zależy. I to nie jest nic złego, że dopadają cię
wątpliwości, kiedy nie możesz otrzymać jednoznacznej i prostej odpowiedzi. To
normalne i ludzkie. — Uśmiecha się lekko, co udaje mi się zauważyć kątem oka. —
Moim zdaniem… takie rzeczy ludzie robią właśnie z miłości, gdy nie są jej
świadomi.
Na
moment wstrzymuję oddech. Bez słowa wpatruję się w twarz Hisato, dokładnie
analizując jego słowa.
Nie
potrafię stwierdzić, czy ma rację.
Naprawdę
nie mogę tego powiedzieć, mimo iż chcę coś wymyślić.
Niemożliwe,
aby sprawa uczuć była aż taka prosta. Że jedna rozmowa może zmienić moje
spojrzenie o sto osiemdziesiąt stopni. Dalej nie wiem, co o tym myślę.
Ale
teraz zaczynam się zastanawiać nad sensem słów czarnowłosego.
Nad
tym, czy rzeczywiście mogę być nieświadomy paru spraw.
Hisato
nie pomaga mi jakoś bezpośrednio, ale kieruje moje myśli na właściwy tor i to wystarczy.
— No nie wiem,
Hisato. — Szczerze się martwię. — Naprawdę nie wiem. Nigdy przedtem nie miałem
takiego mętliku. A sama ta rzecz daje mi sporo do zastanowienia. — Nawiązuję z
nim kontakt wzrokowy. — Początkowo może i było kolorowo, i byłem szczerze
podekscytowany tym wszystkim, ale teraz… to tak jakby przeminęło. Nadal
uwielbiam go jako osobę i jest mi z nim dobrze. Jednak… czegoś w tym wszystkim
brakuje. Mam wrażenie, jakby pewne uczucia uleciały z nas po drodze i ich brak
zaczął się objawiać dopiero teraz — śmieję się cicho, odwracając wzrok. — Być
może dlatego czasami rozpadają się małżeństwa albo związki. Bo mimo iż
początkowo ludziom jest ze sobą świetnie, w pewnym momencie po prostu tracą to
zainteresowanie, które akurat jest kluczem.
Wzdycham
donośnie, zasłaniając twarz dłońmi.
— Wydaje mi
się, że wiem, dlaczego tak desperacko pragnę go pokochać — oznajmiam.
— Chętnie
posłucham.
— Dzięki —
śmieję się krótko. Po tym biorę głęboki wdech i wyznaję coś, czego szczerze pragnę
się wyprzeć. — Wydaje mi się, że robię to ze strachu przed tym, co będzie, gdy
prawda wyjdzie na jaw.
— Boisz się
tego?
— Jak diabli —
odpieram ze smutnym uśmiechem. — To cholernie egoistyczne, dlatego próbowałem
się tego wyprzeć, ale najwyraźniej umysłu i serca nie oszukasz. A na pewno nie
aż tak.
Hisato
odchrząka.
— Ale…
pozwolisz, że o coś spytam?
— Śmiało.
— Dlaczego tak
nagle zacząłeś się tym martwić? Coś się stało?
Aż
rozdziawiam buzię.
Jakim
cudem zauważył?
Nawet
nie nadążam z odpowiedzią, jak chłopak dodaje:
— Czyli
jednak. — A następnie układa usta w linię i robi taką minę, jakby nie wiedział,
czy spytać o konkretny powód, czy lepiej zostać cicho. Wprawdzie chcę się tym z
nim podzielić, ale nie wiem, jak się za to zabrać. Teraz poniekąd najgorsze mam
za sobą.
— Niedawno
zostałem u niego na noc. Myślał, że zasnąłem, bo przestałem mu odpowiadać, i
wtedy…
Milknę.
Chyba cię kocham, Shun.
Zaciskam
zęby, nie mogąc znieść tego paskudnego poczucia winy.
Czuję
się winny, ponieważ nie mogłem odpowiedzieć mu tym samym.
— Rozumiem —
mówi nagle czarnowłosy.
Najwyraźniej
nie muszę dokańczać, aby Hisato zrozumiał, co Yoon Jae powiedział tamtej nocy.
— Od tego
wszystko się zaczęło — wyznaję, wzdychając. — Nie czuję tego samego. Nie mogę
tego poczuć. Jestem mu wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobił, ale… na
niektóre rzeczy po prostu nie mam wpływu. Nie chcę tego robić, ale… mam inny
wybór? — pytam retorycznie, spuszczając wzrok, a zaraz po tym głowę. Kosmyki
włosów opadają mi na oczy, lecz nie mam ochoty ani motywacji, aby je odgarnąć.
— Jeśli będę dalej w to brnąć i go zwodzić, w pewnym momencie mocno go zranię.
Bardziej, niż jakbym postanowił wszystko skończyć w tym momencie.
— To trudna
sytuacja — przyznaje Hisato.
— Byłeś kiedyś
w podobnej?
— Powiedzmy. —
Zamyka oczy. — Lecz to ja znajdowałem się na miejscu YoonJae.
Unoszę
brwi, szczerze zdziwiony. Nigdy nie pytałem Hisato o jego sprawy uczuciowe,
gdyż nie chciałem go niczym borykać. Kompletnie nie spodziewałem się, że
chłopak mógł mieć problem z nieodwzajemnioną miłością.
— I jak to się
skończyło? — pytam, mrużąc oczy. — Ta osoba… wiedziała o wszystkim?
Chłopak
uśmiecha się lekko, spoglądając gdzieś w odległy punkt.
— Nie. Nic nie
powiedziałem. Odpuściłem sobie. — Nagle łączy nasze spojrzenia, a emocje tlące
się w jego oczach uderzają we mnie ze zdwojoną siłą. Na moment wstrzymuję
oddech. — Ale nadal mi nie przeszło. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu —
powtarza moje słowa sprzed chwili, uśmiechając się przygnębiająco.
Rozchylam
wargi.
Chcę
wiedzieć jakim typem osoby jest wybranka serca czarnowłosego.
— Dalej masz z
nią kontakt? — pytam, przechylając głowę na bok.
Hisato
nieznacznie zwęża ślepia.
— Naturalnie.
Nie mógłbym tak po prostu zerwać kontaktu.
— Jaka ona
jest?
Chłopak
odwraca na moment wzrok, oddając się rozmyślaniom.
— Ta osoba…
jest naprawdę skomplikowana — zaczyna. — Często mam niemały problem z
doradzeniem jej w różnych kwestiach, ale jakoś mi się udaje i to chyba wychodzi
jej na dobre. — Uśmiech nie znika z jego twarzy nawet na sekundę. — Jest dość
roztrzepana i niepewna, ale przy tym wrażliwa i dobra.
Nawet
nie zauważam, jak sam uśmiecham się w specyficzny sposób.
— Byłaby
szczęściarą, gdyby miała faceta, jak ty — mówię, a wtedy spotykam się ze zdziwionym
spojrzeniem. — Nie miałeś nigdy ochoty na wyznanie prawdy?
Hisato
uśmiecha się nieco szerzej i odrobinę mniej przygnębiająco.
— Oj, miałem.
W
spojrzeniu chłopaka jest coś stresującego, dobijającego. Nawet nie potrafię
sobie wyobrazić tej frustracji czy rozczarowania wynikających z
nieodwzajemnionej miłości.
— Temat uczuć
jest słaby — wyznaję nagle, wzdychając. — Zbyt skomplikowany.
— I
niesprawiedliwy.
— Kłopotliwy.
— Trochę
przygnębiający.
— I
czasochłonny — wymieniamy kolejno, śmiejąc się z coraz to nowszych określeń. —
Tylko spójrz na godzinę. — Wskazuję ruchem głowy na zegar ścienny. —
Przyszedłem tutaj trzy godziny temu, a mam wrażenie, jakby dopiero minęło parę
minut. Temat uczuć pochłonął ten czas, jak jakiś pasożyt. — Krzywię się, powoli
wracając oczami do twarzy Hisato. Czarnowłosy kręci głową z wyraźnym
niedowierzaniem, lecz w jego spojrzeniu tli się czyste rozbawienie.
Chłopak
wzdycha cicho, po czym pyta:
— Już
doszedłeś do wniosku, co zrobisz?
Nie
odpowiadam przed dłuższą chwilę. Naprawdę mam rozterkę.
— Chyba... —
wyznaję niepewnie.
— Powodzenia —
rzuca krótko, zdejmując uśmiech z twarzy.
Po
tej rozmowie wracam do domu. W pokoju od razu rzucam się na łóżko i jeszcze raz
trawię całą tę sytuację. Myślę o wszystkim, o czym dzisiaj powiedział mi
Hisato, a także biorę pod uwagę własne wątpliwości i to, czego tak bardzo się boję.
Podejmuję
decyzję.
Niełatwą,
ale w duchu czuję, iż najlepszą.
Otóż…
Tego
dnia zrywam z Yoon Jae, a zbolały wyraz jego twarzy męczy mnie w snach jeszcze
przez parę tygodni.
Komentarze
Prześlij komentarz