Shukuteki - 33


               Nie potrafię jednoznacznie nazwać relacji, która łączy mnie i Yoon Jae. Od tamtej nocy całkowicie zmieniłem swoje nastawienie do chłopaka i zacząłem pragnąć, aby między nami zrodziło się coś więcej, lecz dobrze wiem, iż to niemożliwe, abym mógł wyczarować sobie głębsze uczucia samymi zachciankami. Nasz związek zdecydowanie opiera się na czymś więcej niż samym seksie, lecz żaden z nas nie potrafi powiedzieć temu drugiemu co czuje i myśli. Prawdopodobnie ja sam mam z tym największy problem.
               Lubię jego towarzystwo, wręcz uwielbiam i nie mogłem zaprzeczyć, iż nie oczekuję pozytywnego rozwoju.
               Jednakże na tę chwilę nie potrafię powiedzieć, że czuję do niego coś jeszcze poza uwielbieniem czy dużą sympatią. 
               Od początku wiem, iż to nie takie proste – wyrzucić jedną osobę z serca i od razu wsadzić na jej miejsce kogoś innego. Zdaję sobie sprawę, że na coś takiego potrzeba dużo czasu i jeszcze czegoś i n n e g o, o czym niestety nie mogę sam zadecydować.
               Ale… mimo iż od naszego pierwszego zbliżenia minął kwartał i od tamtego czasu widujemy się naprawdę często, w dalszym ciągu nie potrafię powiedzieć jednej rzeczy.
               Wiem to, gdy tylko na niego patrzę.
               Mój żołądek od razu zapełniają motylki i szczerze czuję się podekscytowany, ale to nadal nie jest to.
               Uczucie, jakim go darzę wciąż nie jest miłością.
              
               Zaczynam się zmieniać. Wychodzić ze swojej skorupy. Powoli porzucam tę swoją niezawodną nieufność, a na jej miejsce stopniowo wkrada się towarzyskość. Coraz częściej nawiązuję kontakt ze swoimi rówieśnikami i ani trochę nie czuję się skrępowany lub zmęczony ich obecnością.
               Uśmiecham się coraz częściej.
               Prawdopodobnie te drobne kwestie zaczynają rzucać się w oczy ludziom, którzy znają mnie od dłuższego czasu. Mama była zdziwiona i przez pewien czas przyglądała mi się ze szczególną uwagą, jakby chciała tym sposobem sprawdzić, co się ze mną dzieje.
               Ryou również sprawia wrażenie nieco zdumionego. Co prawda chłopak wciąż nie wyznał ojcu, iż jest chory i leczy się u terapeuty, jednakże nie mogę go z tego powodu oceniać, bo w końcu blondyn jest dorosły i ma pełne prawo do zachowania w sekrecie spraw, które uważa za wyjątkowo… prywatne. Wprawdzie on również zaczyna się zmieniać. Widzę to po samym jego spojrzeniu, które mówi, iż częściowo odpuścił. Przedtem ciskał we mnie piorunami i wręcz czułem tę nienawiść, a teraz… sprawia wrażenie, jakby powoli zaczynał akceptować fakt, że interesuje się facetami, a ja jestem jednym – być może nawet jedynym –  z jego obiektów westchnień.
               W kawiarni pracuję nadal. Odnoszę wrażenie, że właśnie tamto miejsce w dużym stopniu odpowiada za moją metamorfozę. Jakby nie patrzeć muszę tam rozmawiać z ludźmi przez cały czas i jednocześnie zachowywać się, jak na normalną osobę przystało. Z czasem przestało mi to sprawiać trudności, a żeby było lepiej – w pewnym momencie zaczynam odczuwać przyjemność wynikającą z tego p r z y m u s u.
               Hisato jak to Hisato — jest niezawodnym i nieporównywalnym przyjacielem. Chyba tylko on potrafi zrozumieć mnie w stu procentach i przyjąć każdą nową informację ze stoickim spokojem. Nawet nie próbował mnie oceniać, kiedy dowiedział się, do czego doszło między mną a Yoon Jae. Wie, jak wielka niewiadoma łączy naszą dwójkę i zdaje sobie sprawę z każdego faktu, lecz mimo to nie sprawia wrażenia zdegustowanego czy zawiedzionego.
               No i tylko on potrafi podbudować mnie na duchu na tyle, iż nie chcę się poddawać. Dzięki niemu nie uciekłem, kiedy dopadła mnie pierwsza chwila zwątpienia związana z Koreańczykiem.
               A stało się to po kolejnych czterech miesiącach, gdy powoli zaczęliśmy się zbliżać do zakończenia naszego pierwszego roku, dzieląc się przy tym planami na wakacje. Chłopak wspomniał, iż prawdopodobnie na ten czas wróci z rodzicami do Korei, co następuje każdego roku, gdy ma wolne od szkoły.
               To zrozumiałe.
               Również wolałbym wracać raz na jakiś czas do Japonii, gdybym mieszkał w innym kraju.
               Choćby z samego sentymentu.
               W tym okresie opiekę nad kawiarnią ma przejąć najstarszy i jednocześnie najbardziej zaufany pracownik – Wakatsu.
               Na myśl, iż nie będziemy się widzieć przez jakiś czas, zrobiło mi się trochę przykro.
               I to by było na tyle.
               Nie poczułem nic więcej. Żadnego zawodu czy chęci zatrzymania go przy sobie. Stwierdziłem, że raczej bez problemu sobie poradzę, i nim się obejrzę, wakacje dobiegną końca.
               Właśnie wtedy zacząłem się zastanawiać nad jedną rzeczą.
               Co ja tak naprawdę myślę o Yoon Jae?
               Bez wątpienia lubię jego towarzystwo i jestem mu wdzięczny za wszelką pomoc, jaką mnie obdarował. Ma na mnie duży wpływ i od momentu, jak zaczęliśmy się ze sobą spotykać, postęp mojej zmiany znacznie przyspieszył. To dzięki niemu stałem się taki, jaki jestem obecnie. Porzuciłem skorupę i zdjąłem z twarzy maskę, następnie łamiąc ją na pół.
               Ale to nie tylko to.
               Uwielbiam jego bliskość, a dotyk wręcz k o c h a m. Rozpala mnie każda myśl o jego osobie, przez co często mam niemały problem, kiedy nie mogłem się z nim spotkać, a mam na to dużą ochotę.
               Prawdopodobnie jestem od tego uzależniony.
               Od jego ciała, od tego, co się dzieje, kiedy jesteśmy razem.
               Ale w pewnym momencie zacząłem zwracać nieco większą uwagę na jedną kluczową kwestię.
               Mimo że dzięki niemu czuję się tak wspaniale i jednocześnie bezpiecznie, jednej rzeczy nie mogę przyznać. Uwielbiam, być może nawet kocham jego bliskość, dotyk, śmiech, podejście. Kocham wiele rzeczy. Lecz nieważne, ile by ich nie było, po prostu nie potrafię powiedzieć, iż w ten sposób kocham go jako osobę.
               To… wciąż nie jest to, i szczerze nie wiem, co powinienem z tym zrobić.
               Bo minęło już ponad pół roku.
               Coś jednak powinno się zadziać.
               Powinien pojawić się choćby minimalny znak, a tymczasem…
               Prócz nieopisanego szczęścia i ukojenia wynikających z jego towarzystwa, nie czuję nic specjalnego.
               To mnie martwi i sprawia, iż czuję się winny.
               Bo widzę, że chłopak się stara; że próbuje zrobić wszystko dla mojego dobra.
               A ja po prostu nie potrafię go obdarować go tymi dwoma słowami.
               Chcę go pokochać i móc mu o tym powiedzieć, ale… to tylko pragnienia.
               N i e s p e ł n i o n e     p r a g n i e n i a.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Shukuteki - 40

Pożądana krew - 15